Muzyka

niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział VII

Gdy podjechaliśmy na podjazd Chris od razu wybiegł z domu.
-Co jej zrobiłeś!
-Ja...nic
Stark powrócił do swojego dawnego sarkastycznego podejścia do życia.
-Ana martwiliśmy się.
-Przepraszam musiałam pomyśleć. Stark mi pomógł.- Mówiłam podchodząc do Chrisa i pozwalając mu na objęcie się chociaż czułam się podle po tym co zrobiłam.
-Chodź do środka.-mówił Chris delikatnie popychając mnie dla zachęty w stronę domu.-Przeziębisz się.
Posłuchałam się mojego chłopaka ale tuż pod domem zatrzymałam się i obróciłam.
-Stark może wejdziesz?-spytałam.
Christopher zaskoczony a zarazem wściekły spojrzał na Starka.
-Nie muszę  załatwić kilka spraw.-odpowiedział Stark nie spuszczając triumfalnego wzroku z mojego Chłopaka.
-Może wpadniesz wieczorem? Mam dzisiaj kilku gości. Babcia obiecała, że opowie kilka miejscowych legend.
Na słowo legendy Chris i Stark zdziwieni i przestraszeni spojrzeli po sobie.
-Podobno mają być straszne...ale nikt i tak w nie nie wierzy. No weź planowałam to od dawna. Mama też miała opowiedzieć kilka legend...no ale.
-Tak będę na pewno.-przerwał mi chłopak. Byłam wdzięczna, że mi przerwał. Oczy zaszły mi łzami.
Chris przyciągną mnie do siebie i wprowadził do domu. Gdy weszłam od razu udałam się do siebie do pokoju. Zgarnęłam  z szafy ciuchy i pobiegłam do łazienki się przebrać. Zdejmując ubranie zastanawiałam się czego Stark mi nie powiedział a zasugerował. To co mama powiedziała mu tuż przed wyjazdem było co najmniej dziwne. Mama zachowywała się jakby czuła, że coś jej się stanie. Moje myśli przerwał jakiś hałas . Szybko dokończyłam zapinanie spodni i wyszłam na korytarz.  Zlokalizowałam ten hałas dochodził z dołu. Ktoś się z kimś kłócił. Po cichu zeszłam po schodach. Kłótnia dochodziła z kuchni gdy podeszłam pod drzwi zobaczyłam Chrisa kłócącego się z moim ojcem.
-Ona cię nie potrzebuje!-krzyczał Chris.
-Jestem jej ojcem i zabieram ją od was jesteście nienormalni. Nie dam wam jej skrzywdzić. Może moją żonę omotaliście ale mnie nie! To co robicie nie jest normalne to jest chore!
-Ty tego nie rozumiesz!
Byłam wściekła na mojego ojca. Ale dziwiło mnie to co on mówił. Wyszłam z ukrycia zbierając na sobie zdziwione spojrzenia chłopaka i  ojca.
-Wyjdź stąd!
-Ana.
-Wszystko psujesz!-krzyknęłam i wybiegłam z kuchni.
Siedziałam chwilę u siebie w pokoju. Za godzinę przyjadą moi znajomi.-Stwierdziłam w myślach i wzięłam się za znoszenie do ogrodu przekąsek i picia.
-Kochanie!-usłyszałam głos Izy.
-Hej Iza.-przywitałam się.
Dziewczyna rzuciła mi się w ramiona.
-Tak mi przykro.-szepnęła mi do ucha wywołując u mnie łzy.
-Już jest dobrze przecież nic nie zrobię.
Iza puściła mnie w końcu i radosnym głosem obwieściła:
-Zakochałam się.
-Znowu w kim?-spytałam przewracając oczyma.
-Przestań tym razem to prawdziwa miłość.
-Dobrze opowiesz mi w nocy przy ognisku.


                                                                                ^^^Brylantowa^^^

czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozdział VI

Nie mogłam na to pozwolić....ja kochałam Chrisa.
-Przestań...-szepnęłam próbując stawiać opór ale Stark nie przestawał. Jego ręce śmiało wędrowały po moim ciele czułam dreszcze rozkoszy. Już nie miałam siły stawiać oporu. Oddałam się temu niesamowitemu  uczuciu.
                                                                   ^^^
Leżałam z Starkiem w łóżku moja głowa leżała wsparta o jego tors i unosiła się z każdym jego oddechem.
-Ana...przepraszam-Powiedział. Ale ja go nie słuchałam byłam zajęta myślami jak ja mogłam to zrobić  może to przez to, że cierpię z powodu utraty mamy albo może to przez ojca.
-Nikt nie może się dowiedzieć-Szepnęłam do Starka i spojrzałam mu w oczy. Po chwili zamyślenia Stark przytakną.
                                                                    ^^^
-Zrobiłem omlet!-krzykną do mnie Stark z kuchni.
-Zaraz zejdę!
Dopięłam bluzę znalezioną przez Starka i zbiegłam do kuchni usiadłam przy stole. Przypatrywałam się Starkowi z rozbawieniem.
-Co cię tak śmieszy?
-Nic nic...
-Hm... okej -Powiedział Stark podając śniadanie na stół. Zjedliśmy w milczeniu.
-Ana ja...
-Przestań... wszystko już jest okej.
-Dobra to ja idę na miasto idziesz ze mną?
-W sumie... czemu nie.
Stark uśmiechną się do mnie na co nieśmiało odwzajemniłam tym samym.
                                                                      ^^^
Dzień ze Starkiem był niesamowity. Świetnie się bawiłam Stark potrafił sprawić, że zapomniałam na chwilę o ojcu i matce. Stark był inny niż na początku mi się wydawało.
-Ana odwiozę Cie do domu.
-Dobra dzięki.
-Ana...ja dobrze znałem twoją matkę...
Zdziwiona spojrzałam na chłopaka.
-Skąd?-spytałam
-To jest teraz nie istotne... po prostu ona dzień przed wyjazdem powiedziała, że jeżeli coś jej się stanie to mam się tobą zaopiekować i dbać o ciebie... I ja zamierzam dotrzymać danego jej słowa.
Stark wytarł mi z policzka łzę i złożył pocałunek na czole.  Ten gest zmienił wszystko chociaż nie byłam tego do końca świadoma. Czułam się przy nim bezpieczna.
Resztę drogi spędziliśmy w milczeniu ale nie takim uciążliwym, panowała między nami lekka atmosfera. A ja byłam zbyt zajęta myślami i podziwianiem lasu za szybą aby zauważyć, że Stark na mnie zerka.


(Mam takie pytanie czy chcielibyście aby rozdziały były czasami pisane z perspektywy Starka albo Chrisa?)          
(Który z chłopców wzbudził waszą sympatię i dlaczego?)
                                                                                  Pozdrawiam!
                                                                                             ^^^Brylantowa^^^